Żyć Lepiej. Psychologia Codziennie

Poniedziałek, 30 czerwca 2025

Agnieszka Jucewicz
dziennikarka Wolnej Soboty

„Zabawa to klucz do sukcesu dziecka”- to billboard reklamujący pewne prywatne przedszkole. Obok niego wiszą kolejne z wizerunkami bawiących się dzieci: „To, co robię to nie tylko zabawa w piasku, lecz doskonalenie motoryki małej, która ma mnie przygotować do pisania”, „To nie tylko zabawa plasteliną, lecz rozwijanie kreatywności, by móc w przyszłości rozwiązywać złożone problemy”, „To nie zwykła zabawa piłką, lecz doskonalenie koordynacji ręka- oko”, „To nie tylko zabawa na dworze, ale wnikliwe badanie przyrody”.

To wszystko prawda. Zabawa pozwala szlifować konkretne umiejętności, jednak autorzy tej kampanii zapomnieli o jeszcze innych, niezwykle ważnych jej funkcjach: to także nauka przetwarzania i wyrażania emocji, komunikowania się, a przede wszystkim budowania relacji społecznych.

Cezary Żechowski, psychiatra i psychoterapeuta powiedział kiedyś w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”: „Zabawa prowadzi do przyswojenia mnóstwa zachowań koniecznych do przeżycia w dorosłości. Małe zwierzęta roślinożerne bawią się na przykład tak, że wykonują skoki, ćwiczą uciekanie. Zwierzęta drapieżne bawią się w polowanie, małe kotki bez przerwy na coś polują. Mali ludzie natomiast poprzez zabawę ćwiczą interakcje społeczne. Odgrywają najrozmaitsze życiowe scenariusze i zdobywają w ten sposób wiele nowych kompetencji. Jest zabawa w dom, w szukanie się, zabawa polegająca na rywalizacji, na rozwiązywaniu konfliktów, samodzielna, grupowa, itd. Problem polega na tym, że dzisiaj dzieci mają niezwykle zredukowany czas na spontaniczną zabawę. Nacisk kładzie się głównie na ich intensywny rozwój poznawczy, na przyswajanie wiedzy. A już takie zabawy, które są związane na przykład z intensywnym kontaktem fizycznym, jak siłowanie się, przewalanie, w ogóle są źle widziane, chociaż stanowią cenne źródło informacji o granicach własnych, cudzych, obniżają lęk społeczny, a poza wszystkim są przyjemne.”

I o tym właśnie pomyślałam, przyglądając się przedszkolnym billboardom - co tracimy traktując zabawę wyłącznie użytkowo? Jako coś, co ma służyć naszemu rozwojowi poznawczemu, czy innemu, a nie na przykład doświadczaniu chwili takiej jaka ona jest, zatracaniu się w czasie, odkrywaniu tego, co nam naprawdę sprawia przyjemność.

Gdzie się podziała czysta zabawa, bez narzuconego scenariusza, gotowców, folderów - jak krok po kroku coś złożyć, czy zbudować. Czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze miejsce na przygodę? Na „nie wiem po co to, ani co z tego wyniknie”? Na odrobinę ryzyka? A jeśli jest go coraz mniej, czy jesteśmy przez to jakoś ubożsi?

„Tracąc spontaniczną zabawę, dzieci – moim zdaniem – tracą również okazję do doświadczania zdrowej euforii”- odpowiedziałby na to Żechowski.

Możliwe konsekwencje? Psychobiolog Jaak Panskepp, znany badacz emocji, który odkrył, że zabawa ma głębokie korzenie ewolucyjne i jest niezwykle ważna w regulacji emocji, przeprowadził kiedyś doświadczenia, w których szczury pozbawiono możliwości zabawy. I dowiódł, że u tych zwierząt, na skutek takiej deprywacji, kora czołowa, czyli struktura, która u ludzi odpowiada za kontrolę, podejmowanie decyzji, a także refleksję i empatię - się nie kształtuje.

„Neurony w tym miejscu mają bardzo dużo rozgałęzień i połączeń, lecz nie są w odpowiednich miejscach, co oznacza, że w tym obszarze nie powstają dobrze wymodelowane szlaki neuronalne”- wyjaśnia Żechowski. „Mówiąc prościej – bez zabawy mamy zachwaszczony ogród, gdzie rośnie dosłownie wszystko, ale gdzie w gruncie rzeczy nie da się niczego wyhodować. Zabawa jest w jakimś sensie pielęgnacją tego ogrodu. Powoduje, że szlaki neuronalne, a za nimi nasze wewnętrzne dyspozycje – do kontroli, podejmowania decyzji, wczuwania w innych – dobrze się formują.”

Osoby, które jako dzieci nie miały wielu okazji do spontanicznej zabawy mogą wejść w życie z jej „głodem”, który najłatwiej zaspokoić ostro imprezując, przyjmując środki psychoaktywne, tracąc godziny w mediach społecznościowych, czy nawet nadmiernie pracując. Ci, którzy w dzieciństwie się „wybawili” tyle, ile trzeba bardziej potrafią korzystać z różnych doświadczeń, które przynoszą przyjemność, a niekoniecznie wynikają z niezdrowej stymulacji. Żechowski: „Wiedzą, że euforię mogą im dać też inne rzeczy – obcowanie z innymi ludźmi, z kulturą, sztuką, podróżowanie, przyroda, jakieś zainteresowania, które rozwinęli, wysiłek fizyczny. Bo to sprawdzili.”

W dorosłości zabawa jest nam potrzebna do tego, by poczuć swoją żywotność. By móc doświadczać momentów, w których choć na chwilę zrzucimy z siebie ciężar obowiązków, zmartwień i przytłoczenia stanem świata.

Catherine Price, autorka książki „The power of fun” („Moc zabawy”) przekonuje, że zabawę powinniśmy uczynić jednym z naszych priorytetów, ponieważ dodaje nam ona energii, sprawia, że jesteśmy bardziej obecni, a także - łączy nas z innymi ludźmi, co w spolaryzowanym świecie ma ogromną wartość.

Zabawa nie musi być od razu jakąś wielką aktywnością, czy aktem rebelii. Można spróbować zacząć od zmiany nastawienia – radzi Price. Robić coś dla samej przyjemności robienia tego, bez zbytniego przejmowania się rezultatami. Porzucić perfekcjonizm. Nie traktować siebie zbyt poważnie.

Życzę Państwu, abyście tego lata znajdowali jak najwięcej okazji do takiej zabawy, która niczemu więcej nie służy jak tylko temu, by móc poczuć zwykłą radość istnienia.

ODPORNOŚĆ PSYCHICZNA

'Zacisnę zęby i dam radę' nie działa. W podnoszenie się po trudnym doświadczeniu potrzebna jest czułość
'Można być wrażliwą osobą przez większość życia i dopiero w dojrzałym wieku zacząć budować w sobie odporność psychiczną, a potem ją rozwijać i ćwiczyć. To bardzo plastyczna cecha i nigdy nie jest za późno na zmianę'. Rozmowa z psycholożką Martą Iwanowską-Polkowską.
CZYTAJ WIĘCEJ

CO NAS OSŁABIA

KILKA PYTAŃ PRZED URLOPEM

W CO GRAJĄ LUDZIE

ŻAGLE I ŻUŻEL

REKOMENDACJE DLA CIEBIE