Sponsor newslettera:
Mediaplanet

Poniedziałek, 30 czerwca 2025
dziennikarka polityczna Wyborczej
U nas jej nie ma. U zachodnich sąsiadów też nie. Ale oni się na nią przygotowują. Jak?

- W Berlinie rozmawiamy o tym od dwóch lat. W połowie lipca przedstawimy opinii publicznej naszą strategię na wypadek wojny, czyli plan działań dla szpitali i poradni, a także dostawców usług i innych instytucji związanych z systemem opieki zdrowotnej – mówi Marc Schreiner, prezes Berlińskiej Federacji Szpitali w rozmowie z Judytą Watołą.

Federacja, którą kieruje Schreiner, skupia 60 placówek działających na terenie niemieckiej stolicy. To zarówno mniejsze szpitale prywatne, jak i duże placówki publiczne, na czele ze słynnym w świecie szpitalem Charité. W przygotowania na wypadek wojny włączone są wszystkie.

„Założenia, jakie przyjmują w Berlinie, są następujące: w przypadku ataku Rosji na państwa bałtyckie lub Polskę do Niemiec może być transportowanych nawet tysiąc rannych żołnierzy dziennie. Rany wojenne to nie są obrażenia, z którymi lekarze stykają się w szpitalach w czasie pokoju. To oparzenia, rany postrzałowe, zainfekowane na polu walki bakteriami i wirusami okaleczenia oznaczające nieraz konieczność amputacji. To oznacza konieczność dodatkowych szkoleń, m.in. z zakresu medycyny pola walki. Oddziały intensywnej terapii trzeba przygotować na sprostanie wyższym od standardowych wymaganiom” - pisze Watoła.

A daleko od nas – inna wojna. Amerykański prezydent Donald Trump w ostatni weekend publicznie naciskał na Izrael, by „dogadał się z Hamasem" i „sprowadził do domu zakładników" - pisze Marta Urzędowska. W sobotę w mediach społecznościowych przekonywał, że izraelski premier Benjamin Netanjahu już „w tej chwili" jest w trakcie negocjowania rozejmu. Wcześniej Amerykanin ogłosił, że „liczy na rozejm już w bieżącym tygodniu”.

Interesuje was polska piłka nożna? Rafał Stec opowiada, że "tegoroczne wybory szefa PZPN były widowiskiem jeszcze bardziej upajającym niż wszystkie poprzednie. I stanowiły zapierający dech triumf polskiej rodziny piłkarskiej". Dlaczego? Otóż – pisze Stec - "to był wybór w najwyższym stopniu merytoryczny, patriotyczny, etyczny. Otwierający oczy niedowiarkom. Podniosłość wydarzenia odczuliśmy natychmiast, dzięki wystąpieniom zagranicznych gości. Jozef Kliment, wysłannik UEFA, podkreślił, że PZPN należy do filarów całej organizacji, po czym zwrócił uwagę na ‘potrzebę jedności w coraz bardziej spolaryzowanym świecie’. Politycy budują mury, a futbol mosty – podsumował. Wie, co mówi, bo Moskwę odwiedzał jeszcze rok po agresji na Ukrainę, jest też gorącym orędownikiem zniesienia sankcji nałożonych na Rosję”.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP
DAJ SIĘ WCIĄGNĄĆ