Dzień dobry,
przypadek “sakramentalnego apartheidu” w parafii koło Warszawy opisuje Arkadiusz Gruszczyński. W skrócie: dzieci małżonków bez ślubu kościelnego chrzci w soboty, a resztę - w niedziele.
Okazuje się, że to “tradycja diecezji siedleckiej”. Nie dość, że sprzeczna z duchem Ewangelii, ale i kościelnymi przepisami (z lat 70. XX wieku). Ale to nie ma znaczenia dla kościelnych urzędników z Siedlec.
Segregację pokrętnie, by nie rzec obłudnie, tłumaczą troską o rodziców.
- Sąsiedzi widzieliby przed ołtarzem ludzi, którzy nie są związani ślubem kościelnym, nie przystępują do sakramentów i wszyscy widzą, jak żyją. Proboszczowie nie chcą więc stawiać rodziców w sytuacji trudnej czy publicznego zakłamania - mówi rzecznik prasowy diecezji.
Trzymajmy się kościelnej logiki i nauczania. Wygląda na to, że siedlecki Kościół nie chce zrozumieć istoty przypowieści o synu marnotrawnym, której puenta brzmi „Trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk, 15, 11-32).