Jakie było pierwsze półrocze drugiej kadencji Donalda Trumpa w Białym Domu?
To już pół roku… Dla jednych był nadzieją na walkę z woke i polityczną poprawnością, szansą na odwrócenie światowych trendów oraz powrót do dobrych, starych (choćby wymyślonych) czasów. Dla innych stanowił wręcz synonim zła, upadku porządku, prawa i obyczajów, widomy znak tego, że nasza cywilizacja chyli się ku upadkowi. Tak czy inaczej – obecność Donalda Trumpa w Białym Domu jest faktem, z którym musimy się liczyć. Co jak co, ale nasi politycy liczą się z nim niezwykle mocno. Nawet ci, wydawałoby się, hołdujący innej agendzie, starali się podpiąć pod jego ruchy i gesty, aby uszczknąć co nieco z jego popularności dla siebie. W końcu powiał wiatr zmian, a wyborcy podobno zaczęli oczekiwać czegoś innego, niż proponowali liberałowie.
Wróćmy jednak na amerykańskie podwórko, gdyż decyzje, wybory i zarządzenia Donalda Trumpa w pierwszej kolejności dotykają wprawdzie Amerykanów, ale wpływają na losy całego świata. Mimo kryzysów szargających Nowym Kontynentem prędko się przecież od USA nie uwolnimy. Jak mawiał Zbigniew Brzeziński: „Ameryka jest zbyt słaba, by sama rozwiązywać problemy światowe i zbyt potężna, by można je rozwiązać bez niej”.
W najnowszym numerze „Plusa Minusa” przyglądamy się zatem pierwszemu półroczu rządów Donalda Trumpa w jego drugiej kadencji. Jędrzej Bielecki w swym artykule jest bezlitosny – ten biznesmen na stołku w Białym Domu może zostać uznany za największego szkodnika w historii Stanów Zjednoczonych. Wszystko dlatego, że w majestacie prawa, przy aplauzie swoich zwolenników, rozmontowuje kolejne elementy amerykańskiego systemu politycznego, trwającego od wieków, stopniowo przechodząc od demokracji do czegoś na kształt rządów autorytarnych. Czy jego najbiedniejsi wyborcy wytrzymają odbieranie kolejnych przywilejów, na rzecz bogacenia się najbogatszych?
Natomiast Jerzy Haszczyński analizuje działania Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie. Oczywiście, Izrael pozostaje jego najważniejszym sprzymierzeńcem, ale USA spoglądają łapczywie także w stronę bogatych państw Zatoki Perskiej, starając się grać na wielu fortepianach. W konsekwencji na Bliskim Wschodzie tworzy się nowa geopolityczna układanka, a jej skutki mogą dosięgnąć i Polski. Bo gdzie udadzą się migranci z tego zdestabilizowanego regionu? Pewnie, że do Europy i ostatecznie do nas. Na koniec Piotr Zaremba zastanawia się nad wiarą w Donalda Trumpa naszej rodzimej prawicy. Czy Karol Nawrocki wciąż może liczyć na przychylność amerykańskiego władcy? A może tej miłości do Donalda Trumpa trzeba postawić jakieś granice?
Naturalnie to nie koniec fantastycznych tekstów, które dla Państwa przygotowaliśmy. Piszemy również o tym, jak Unia Europejska chce uporać się z problemem migracji oraz jak spór o sędziów paraliżuje praworządność. Dotykamy też tematów trudnych. Łukasz Lubański pokazuje, w jaki sposób Obława Augustowska stała się zbrodnią niemal doskonałą. Wciąż brakuje rozliczeń winnych, niektóre kwestie nadal domagają się wyjaśnienia, a kaci, którzy dzięki niej zbudowali swoją karierę – potępienia. Tymczasem Paweł Rzewuski rozprawia się z chłopomanią polskich elit. Owszem „Chłopki” pod pachą to się nosi, ale jak chłopi walczą o swoją autonomię, no to już się elitom nie podoba…
A gdzie kwestia Grzegorza Brauna, wystawy „Nasi chłopcy” i wystąpienia biskupa Meringa? Po te wątki zapraszam do felietonów, w których słowa ostre nigdy nie zatajają prawdy. Warto zapoznać się z nimi w przerwie od tekstów kulturalnych i sportowych zapełniających strony tego wydania „Plusa Minusa”.
Serdecznie zapraszam do lektury najnowszego numeru „Plusa Minusa”!