Przez całą naszą rozmowę Caroline Darian, córka Gisele Pelicot i Dominqua Pelicota, trzyma się świetnie. Czuję, że opowiedziała tę historię już wiele razy prasie, napisała książkę „I już nigdy nie nazwę cię tatą. Gdy przemoc farmakochemiczna niszczy rodzinę” (właśnie ukazała się w Polsce), więc emocjonalny koszt tego wywiadu nie jest ponad jej siły. Mimo że dźwiga podwójne brzemię – jest córką ofiary gwałtu i gwałciciela – jest jedną z tych niesamowitych kobiet, które na fundamencie potwornego przeżycia i straszliwej traumy budują coś dobrego, walczą o lepszą rzeczywistość dla innych.
Tylko raz drży jej głos, gdy przywołuję to, jak szybko i z jakim zdecydowaniem postanowiła zmienić trzecie imię swojego syna z Dominique na David. To była jedna z pierwszych decyzji, jaką podjęła, gdy tylko dowiedziała się, co zrobił jej ojciec – jego dziadek, Dominique Pelicot.
Że latami odurzał, przy pomocy leków, jej matkę, gwałcił ją i zaprosił ponad siedemdziesięciu obcych mężczyzn, by ją zgwałcili. – To potworne dziedzictwo. Nie chciałam, by mój syn je dźwigał na swoich barkach. Zmiana imienia jest symboliczna. To było dla mnie naprawdę ważne, by nie czuł żadnej więzi z tym człowiekiem.
W książce Caroline Darian opisała sprawę swojej matki i to, jak to, co ujawniło śledztwo, wpłynęło na jej rodzinę. W rozmowie ze mną opowiada też o tym, co wydarzyło się później. 5 marca 2025 roku złożyła skargę do sądu – oskarża w niej Pelicota o napaść na tle seksualnym.
W jego komputerze odnaleziono bowiem też zdjęcia, które przedstawiały ją odurzoną lekami. Pelicot twierdzi, że jej nie zgwałcił, że jest podglądaczem. Caroline mu nie wierzy.