I nie chodzi tylko o Amerykę Trumpa. Bo dla nas to sygnał ostrzegawczy, co mogłoby się zdarzyć, gdyby teraz wybory prezydenckie wygrał kandydat PiS, a potem w parlamentarnych większość miałyby PiS i Konfederacja. Tak, byłoby gorzej, niż myślicie.
Media, wyższe uczelnie, FBI, sądy - mają pomagać Trumpowi w niszczeniu demokracji.
- Freedom House klasyfikuje dziś USA jako „upadającą demokrację", a Economist Intelligence Unit zalicza USA do „demokracji wadliwych", wskazując głównie na ograniczoną niezależność instytucji. Ignorowanie przez administrację Trumpa decyzji Sądu Najwyższego jest tego najlepszym przykładem i jawnym złamaniem trójpodziału władzy i fundamentów rządów prawa. Amerykańska demokracja stoi dziś w obliczu niebezpieczeństwa, którego wieszczenie nie jest już przesadą. Kryzys konstytucyjny w USA nie jest czarnym scenariuszem na przyszłość – on rozgrywa się na naszych oczach -
pisze Stecuła.
Kryzys konstytucyjny znamy i my. Ale jeśli wygrałaby nacjonalistyczna prawica, będzie jeszcze gorzej. Gorzej, niż myślicie.
Wie o tym Anne Applebaum. "Zanim będzie za późno, każdy, kto ma możliwość działania, powinien głośno mówić o tym, co się dzieje: amerykański rząd, polityka zagraniczna oraz handel międzynarodowy są przekształcane nie po to, by służyć obywatelom Stanów Zjednoczonych, lecz by przynosić korzyści prezydentowi, jego rodzinie i jego znajomym. Tylko wyborcy mogą ten proces zatrzymać" -
pisała niedawno laureatka Pulitzera.
PiS jest w Trumpa tępo zapatrzony. Chce być jak Trump. Powrócić do władzy po porażce. Chce mieć swoje media, kontrolować wyższe uczelnie, przejąć służby specjalne, podporządkować sobie prokuraturę i sąd. Trump sprawdza w praktyce, jak daleko może się posunąć, jak słabe są bezpieczniki demokracji.
Jak i u nas.
PiS właśnie to robi - testuje dzisiejszą władzę, sprawdza system, upewnia się, czy działa demokracja. Zbigniew Ziobro po raz szósty nie stawił się przed sejmową komisją śledczą badającą jedną z największych afer III RP - oto bowiem PiS za pomocą Pegasusa, cyberbroni przeznaczonej do chwytania terrorystów, śledził opozycję, w tym szefa sztabu wyborczego podczas kampanii wyborczej.
Ziobro wie, że komisja już zgromadziła moc dowodów przeciwko niemu. Że sejmowi śledczy mają wiele dobrych pytań, a on żadnych dobrych odpowiedzi. Więc w czwartek po prostu na posiedzeniu komisji się nie zjawił. Bez żadnego usprawiedliwienia.
On, były minister sprawiedliwości, prokurator generalny, uważa, że więcej mu wolno. Jest dokładnie odwrotnie - wolno mu mniej. To znaczy, powinno tak być w demokracji. Ale PiS, jak Trump, pisze demokratyczne zasady na nowo, tworzy antydemokrację z wyborami. Kadłubek. Namiastka.
Bo jeśli demokracja to tylko wybory (a nie instytucje zdolne kontrolować władzę wykonawczą wedle ustalonych zasad i procedur), mamy do czynienia - jak to definiują politolodzy - z głębokim kryzysem demokracji, a więc z nieliberalną demokracją, reżimem hybrydowym lub wyborczym autorytaryzmem. Wybory służą tylko legitymizacji takiej władzy.
Czy i nas to czeka?
W Ameryce już widać rozczarowanie Trumpem. Ilu wyborców już by dziś na niego nie oddało głosu? - W badaniu agencji Reuters/Ipsos poziom aprobaty dla prezydenta spadł do najniższego poziomu od czasu jego powrotu do Białego Domu - pisze Jakub Jessa. - Amerykanom nie podoba się, że Donald Trump nie respektuje wyroków sądu, walczy z uczelniami i prowadzi chaotyczną wojnę celną.
Więc, Drogi Czytelniku, obyś nie był rozczarowany swoim głosem, zagłosuj tak, żeby i u nas nie było gorzej, niż było przed dwie kadencje PiS
.