Witam. Człowiek to zwierze stadne, więc źle mi z tym, że ja nie mam towarzystwa, przyjaźni ani miłości, ale z drugiej strony ja miewam refleksję, że gdybym ja jakimś cudem miał dziewczynę, to ilość problemów by mogła przerosnąć ewentualne korzyści, bo co na to moja rodzina? Co na to jej rodzina? Jakbyśmy my dojeżdżali do siebie? Co seksem? Co obawami o ciążę? Co z moimi wyrzutami sumienia, że ona marnuje przy mnie życie zamiast znaleźć sobie normalnego chłopaka, z którym ona by mogła wziąć ślub i mieć dzieci? Co z kłótniami? |