Lekarze zwolnili się z USK przy Borowskiej we Wrocławiu, bo nie chcieli dłużej pracować w molochu, jaki powstał z połączenia dwóch klinik. - Nie dało się tego ogarnąć tak, żeby się nie zaharować - tłumaczą.
Przeprowadziły się do Kotliny Kłodzkiej i miały spędzić jesień życia w miejscu wymarzonym. Powódź te plany popsuła, przyniosła traumę i rozmyślanie, czy sensem życia jest oczekiwanie następnego potopu.