Cześć, Krzysztof! Piszę do Ciebie ponownie, bo Amazonia znalazła się w tragicznym położeniu. Wycięto już tak duży obszar lasu deszczowego, że ekosystemowi puszczy grozi załamanie. Naukowcy ostrzegają, a mimo to górnicy, drwale i poszukiwacze ropy naftowej dewastują las w rosnącym tempie. Najlepsze, co możemy w tak trudnej chwili zrobić, to twardo stać po stronie ludzi, którzy opiekują się puszczą od wieków. W całej Amazonii patrole wypatrują najeźdźców dniem i nocą. Chociaż ta praca w każdej chwili grozi śmiercią, rdzenne społeczności ani na chwilę nie mogą przerwać pilnowania puszczy. To przecież nie przypadek, że najzdrowsze obszary Amazonii to te, które znajdują się pod opieką. Często jednak ludności rdzennej odmawia się praw do jej ziemi. Traktuje się je jak niebyłe. Nie uznaje się ich prawnie. Tytuły do ziemi, mapowanie przestrzenne, uznanie prawne – to wszystko brzmi jak czysta biurokracja, ale właśnie tego ludności rdzennej najbardziej teraz potrzeba. Dlatego rdzenne społeczności zwróciły się do nas o pomoc. Wspierając ich walkę o prawo do ziemi, możemy sprawić, że Amazonia pozostanie w ich rękach – tam, gdzie nie dosięgną jej żądne zysku koncerny, które najchętniej ogołociłyby ją do reszty. Prezydent Brazylii rozważa teraz podpisanie nowych rozporządzeń, które wreszcie przyznałyby rdzennym społecznościom prawo do tysięcy hektarów lasu deszczowego. Z Twoją pomocą będziemy w stanie zadziałać szybko i na wielką skalę – sfinansować pomoc prawną, poprowadzić głośną kampanię w mediach i wywołać jeszcze silniejszy nacisk na prezydenta Lulę, by wreszcie podpisał te rozporządzenia. To, co stanie się z Amazonią, wpłynie na każdego i każdą z nas. Las deszczowy musi być chroniony. Nikt nie będzie walczył o niego bardziej zażarcie niż rdzenne społeczności, które zamieszkują go od stuleci. Wpłać już teraz, ile możesz: