Czy powstanie Ministerstwo Sprawiedliwości na wychodźstwie?

Zbigniew Ziobro od wczoraj jest ścigany. Po decyzji Sejmu o uchyleniu immunitetu i zgodzie na zatrzymanie oraz areszt, prokuratura wydała decyzję o zatrzymaniu. Samego aktu zatrzymania mają dokonać służby specjalne. Tyle tylko, że ich aktywność formalnie kończy się w obszarze polskich granic. Na terenie Węgier legalnie operować nie mogą, a nielegalnie zapewne nie chcą. Co prawda nie takie rajdy służb specjalnych za poszukiwanymi świat już widział, ale podobna operacja na terenie kraju Unii Europejskiej, gdzie winny działać oficjalne procedury o współpracy procesowej, byłaby absurdem. A może nawet idiotyzmem. Dopóki więc Zbigniew Ziobro pozostaje na Węgrzech, może czuć się bezpieczny. O takiej decyzji zresztą jeszcze nie poinformował, ale to zapewne tylko kwestia czasu. Szeryf na uchodźstwie zapewne wystąpi o azyl polityczny, a któryś ze słynących w świecie z niezależności węgierskich sądów pewnie do tego wniosku się przychyli.

Właśnie na taki scenariusz wszystko dziś wskazuje. Ziobro dołączy do Romanowskiego, schowa się pod opiekuńcze skrzydła Viktora Orbána, a może nawet założy na Węgrzech wersję Ministerstwa Sprawiedliwości na wychodźstwie. Jeśli dołączy do nich z Białorusi jeszcze sędzia Tomasz Szmydt, będą mogli zacząć prowadzić procesy sądowe in absentia, na przykład wobec Donalda Tuska.

Jak to wpłynie na politykę krajową? Cała sytuacja będzie nie na rękę prezesowi Kaczyńskiemu, który zostanie w ten sposób ośmieszony, a może nawet naród zacznie się składać na bilet do Budapesztu także dla niego. Ot, taki mamy początek listopada, polityczne przedłużenie barwnego Halloween.

Czytajcie Rzeczpospolitą. Czytajcie rp.pl. Zachęcam.