Polityka w cieniu piłki nożnej
Jednak chyba tylko na chwilę. Bo w Polsce piłka, jak zresztą niemal wszystko, zgrabnie przeplata się z polityką. Co o sprawie rac na Narodowym myślą dwaj główni antagoniści polskiej polityki? Nie wiadomo. Bo do soboty rano żaden z nich się nie wypowiedział. Czyżby przeszkadzała kibicowska przeszłość, którą obaj podkreślają? Albo obawa przed reakcją „patriotycznego” elektoratu. Można to zrozumieć, choć to co dla jednego – myślę o Donaldzie Tusku – może być obawą, dla drugiego – to Karol Nawrocki – perskim okiem puszczonym do najtwardszego elektoratu. Bo któż inny, jak nie pan prezydent paradował w blasku zakazanych przez miasto rac w Marszu Niepodległości 11 listopada. Dla niego to dość naturalny anturaż, podczas gdy dla Tuska estetyka ryzykowna i kompromitująca. Cóż, tekst ten piszę rano; co prawda większość Polaków z łózek już wstała, ale obaj politycy mają wciąż czas na reakcję. Kto zdecyduje się odezwać pierwszy? Kto w ogóle się odezwie w sprawie dla mnie oczywistej? Oto test cywilnej odwagi. A może lepiej: odwagi wyborczej?
Całkiem możliwe, że premier i prezydent dopiero się budzą, ale na pewno wstali już liderzy PSL, bo dziś wybory, które rozstrzygną o przyszłości partii na długo. Swoją drogą to ciekawy fenomen. PSL zdecydowanie i jako jedyne odmłodziło swoje kierownictwo. Na czele stoją ludzie najmłodszego pokolenia, wykształceni, sprawni i świetnie odnajdujący się w rządzie. A partia? Dlaczego w defensywie? Możliwe, że dlatego, iż Władysław Kosiniak Kamysz, Miłosz Motyka i Dariusz Klimczak bardziej identyfikują się z administracją państwową , niż z własną partią. Dla Polski to dziś może i dobrze, ale na dłuższą metę to strategia samobójcza. Jeśli PSL nie odbuduje wpływów w elektoracie, to nie wchodząc do przyszłego Sejmu pogrąży nie tylko własne kadry, ale również całą koalicję. To kwestia dość zrozumiała, ale winna wybrzmieć także kongresowo. Tym, którzy uznają sprawę za drugorzędną odpowiem, że właśnie dziś, w tej grupie i jej elektoracie rozstrzyga się przyszłość drugiej kadencji rządu Tuska. Historia to potwierdzi.