Kto ma większy autorytet w sprawie miłości: szczęśliwa mężatka z dwudziestoletnim stażem, która całe życie spędziła w jednym związku, czy singielka mająca za sobą kilka relacji, dziesiątki randek i bagaż różnorodnych doświadczeń? Wielu zapewne wskaże tę pierwszą, bo romantyczna miłość wciąż bywa utożsamiana z małżeństwem jako jedynym „dowodem" sukcesu. Tymczasem w związku, który się zakończył – niezależnie od jego długości – także była miłość.
W tym numerze „Wysokich Obcasów" szczególnie mocno wybrzmiewają w tej kwestii głosy dwóch kobiet: Jane Austen i Amy Key. Dzielą je ponad dwa stulecia, łączy nie tylko stan cywilny, lecz także przenikliwa świadomość własnej pozycji w świecie, który z zapałem poucza kobiety, czego powinny pragnąć.
Jane Austen, tworząca w epoce, w której dążenie do zamążpójścia było zarówno oczekiwaniem społecznym, jak i ekonomiczną koniecznością, opisywała miłość z niezwykłą trzeźwością. Jej bohaterki nie funkcjonują w baśniowej idylli – mierzą się z konwenansami, chronią poczucie własnej wartości i uczą się wyznaczać granice, nawet gdy wszystko wokół nakazuje uległość. Austen, sama nigdy niezamężna, doskonale rozumiała, że samotna kobieta nie jest widzem na marginesie, lecz uczestniczką gry, w której stawką nie jest wyłącznie małżeństwo, ale przede wszystkim autonomia i godność. Jej spojrzenie pozostaje zaskakująco współczesne.
Poetka i eseistka Amy Key mówi natomiast w rozmowie z Agatą Pyzik o singielstwie bez upiększeń i bez obronnych póz. Obala narrację, według której kobieta samotna musi być albo triumfalnie spełniona, albo skrycie nieszczęśliwa. Key przypomina, że między tymi skrajnościami jest ogromne pole codziennych doświadczeń: chwil siły, ale też wstydu, pragnień, żalu i ulgi. Jej opowieść staje się ważnym świadectwem, bo pokazuje, jak głęboko kulturowe oczekiwania potrafią wpływać na to, co myślimy o sobie, gdy w naszym życiu brakuje romantycznego partnera.
Patrząc na te dwie perspektywy, widzę wyraźnie, że singielki wiedzą o miłości więcej, niż chcieliby przyznać ci, którzy redukują je do figury „życiowej porażki".
Choć Austen stworzyła jedne z najbardziej znanych historii miłosnych w literaturze, nawet jej bratanek pytał, jak to możliwe, że „ciotka, w której życiu nic się nie wydarzyło", tak trafnie rozumiała relacje. Tymczasem za samotnością kryją się nierzadko doświadczenia miłości w wielu odsłonach – zarówno tej radosnej i czułej, jak i trudnej, gorzkiej, wymagającej.
Singielki wiedzą, że bliskość może przybierać różne formy, a oczekiwanie na „właściwy moment" bywa równie formujące jak sama relacja. Wiedzą też, że kluczowa pozostaje uczciwość wobec siebie – ta, która prowadziła Austen do odrzucenia małżeństwa z rozsądku, i ta, którą praktykuje Key, odsłaniając wrażliwość, nawet jeśli współczesna kultura woli widzieć w singielkach jedynie zadziorną, popfeministyczną siłę.