| Randkowanie w sieci i bycie fanką seriali kryminalnych może przyprawić o koszmary. Gdyby tak się zastanowić, każda z nas może pewnego dnia zostać zwłokami z pierwszego odcinka kolejnej serii na Netflixie. Śledczy będą się zastanawiać: „Nie ma śladów włamania? Morderca musiał znać ofiarę". Ale jak dobrze znać? Ano byli na jednej randce w kawiarni i pisali ze sobą kilka dni na Tinderze. On twierdził, że nie ma profili na portalach społecznościowych, więc nie da się nawet zweryfikować, czy informacje, które podał na swój temat, są prawdziwe. A co, jeśli wcale nie nazywa się Tomek i nie jest informatykiem? Można odwracać głowę, udawać, że zagrożenia nie ma. Powtarzać sobie, że „mnie to nie spotka". Ale można też w całym tym szaleństwie zachować odrobinę środków ostrożności. Absolutnym minimum jest dawanie znać przyjaciółce kiedy, gdzie i z kim wybierasz się na randkę. Moja zawsze zna jego imię, numer telefonu oraz udostępniam jej link do jego profilu w mediach społecznościowych, jeśli się ze mną nim podzielił. Poza tym mam zwyczaj udostępniać mojej ostrożnej Charlotte swoją lokalizację właśnie ze względu na takie sytuacje. Zawsze może szybko sprawdzić, czy jestem tam, gdzie zapowiadałam, że się wybieram. Po powrocie do domu odhaczam rytuał każdej kobiety – daję znać bliskiej osobie, że wróciłam, jestem bezpieczna i czy wszystko było w porządku.Paradoksalnie, choć samo spotkanie owiane jest atmosferą grozy i z biegiem lat zrobiliśmy się coraz bardziej nieostrożni, to jest aspekt tego świata, który imponuje rozsądnym podejściem do bezpieczeństwa. Na aplikacjach służących wprost do spotkań bez zobowiązań lub wśród osób, które otwarcie umawiają się przede wszystkim na seks, absolutnym standardem jest dziś rozmowa o aktualnych badaniach na obecność chorób przenoszonych drogą płciową. Można nawet się natknąć na profile mężczyzn, którzy wśród swoich zdjęć załączają skan wyników. W profilach deklarują: „Sprawdzony pod kątem chorób wenerycznych i od ciebie oczekuję tego samego". Ku mojemu zawstydzeniu doszło do tego, że mężczyzna wyedukował mnie, że szybkie badanie na obecność wirusa HIV można zrobić za darmo, np. w Centrum Zdrowia FEDER-y przy Świętokrzyskiej 30 w Warszawie. Nie trzeba się nawet umawiać, a czas oczekiwania na wynik to ok. 15 minut. Niezależnie, czy randkujesz, masz stałego partnera od lat lub z nikim się nie spotykasz, takie badanie warto zrobić, żeby przynajmniej w kwestii swojego zdrowia spać spokojnie. *Carrie z Mokotowa – singielka po trzydziestce, która szuka miłości w wielkim mieście. Co może pójść nie tak? Wszystko. Tak jak jej nowojorski pierwowzór Carrie z Mokotowa chętnie odpowie na pytania czytelniczek. Piszcie maile na adres: carrie@wysokieobcasy.pl | | | |
|