Newsletter Zwierzęta

Niedziela, 20 października 2024

Jakub Chełmiński
redaktor działu warszawa.wyborcza.pl i Gazety Stołecznej

"Nadciągają z Zachodu i wygląda na to, że inwazja nas nie ominie. Ślady szopów zanotowano już nad Wisłą pod Warszawą. Za kilka lat to właśnie te zwierzęta mogą nam grzebać w śmietnikach" - pisałem w "Wyborczej" w 2017 roku.

W ostatnią sobotę redakcyjny kolega Bartosz Wieliński podesłał dowód, że te przewidywania stały się faktem. Szopy zadomowiły się u nas na dobre.

Na filmie widać dwa osobniki. Nic sobie nie robią z przechodniów, penetrują okolice sklepu przy ul. Bartyckiej na warszawskim Mokotowie.

Szopy nadciągają z zachodu

To oczywiście nie są pierwsze szopy pracze udokumentowane w Warszawie i okolicach. Adam Olszewski z Kampinoskiego Parku Narodowego opisywał ich obecność w Puszczy już w 2016 roku. Rok później prof. Jerzy Romanowski z Wydziału Biologii UKSW znalazł nad Wisłą na wysokości Modlina i sfotografował tropy szopów. Później trafiały się nagrania z fotopułapek na Skarpie Warszawskiej na Ursynowie czy szopa patrolującego nocą brzeg Rudawki w Lesie Bielańskim.

To jednak była forpoczta. Pierwsi, pojedynczy zwiadowcy dopiero sprawdzający, czy w mieście są dobre warunki do życia. Poruszali się nocą, płochliwi, nieufni i raczej nieuchwytni dla ludzkiego oka.

Na świecie jednak wyróżnia się tzw. miejskie szopy, czyli populacje, które całkowicie przystosowały się do życia w mieście. Żyją na poddaszach, jedzą w śmietnikach, nie przeszkadza im bliskość ludzi.

Takie zwierzęta widać właśnie na filmie Bartosza. Nie wyglądają na zaniepokojone, choć w tle słychać szum samochodów, w oknie za nimi pali się światło, i wyraźnie widzą, że są obserwowane przez człowieka, ale nic sobie z tego nie robią. - Nagrywałem je z odległości około 10 metrów, w ogóle się nie bały - opowiada Bartosz.

Zagrożenie dla przyrody i miejskich śmietników

Nowych mieszkańców miasta będziemy zapewne obserwować coraz częściej. Szopy to inteligentne zwierzęta o dużych możliwościach adaptacyjnych. Pochodzą z Ameryki Północnej, a do nas wędrują z Niemiec, gdzie pierwsze osobniki wypuszczono na wolność w latach 30. ubiegłego wieku. Potem przywozili je ze sobą także amerykańscy żołnierze stacjonujący w RFN. Za naszą zachodnią granicą ich populację szacuje się nawet na milion osobników. Próby wsiedlanie szopów odbywało się także w ZSRR, ale w tak dużym rozproszeniu, że poszczególne populacje występują tylko punktowo.

Szopy bardzo rozwinięty mają zmysł dotyku. Nie do końca wyjaśniony jest ich odruch "prania", któremu zawdzięczają polską nazwę, czyli pocierania pożywienia w wodzie. Wykonują go głównie zwierzęta trzymane w niewoli.

Mają jednak niezwykle chwytne i sprawne palczaste łapy. Już na początku 20. wieku przeprowadzono badania, które wskazały, że szopy potrafią się nauczyć otwierać 11 z 13 skomplikowanych zamknięć w mniej niż 10 próbach. Do tego, jak rozpracować skobel czy zatrzask, pamiętają przez trzy lata. Z równą wprawą potrafią penetrować ptasie gniazda. Sieją spustoszenie w europejskiej przyrodzie, bo rodzime gatunki ptaków nie są przygotowane ewolucyjnie na takie zagrożenie. Prof. Grzegorz Gabryś, biolog z Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego postulował nawet niedawno na naszych łamach, że do szopów powinni strzelać myśliwi, bo ich inwazja zagraża naszej przyrodzie.

Nie dokarmiać szopów

Zapewne wpiszą się też w krajobraz miasta. Futrzaste zwierzaki mają sympatyczny wygląd, dlatego z całą pewnością znajdą się chętni do ich dokarmiani, choć eksperci przed tym ostrzegają. Zresztą zwierzęta nagrane na ul. Bartyckiej wyglądają na dokarmiane przez obsługę sklepu.

W miejskich warunkach szopy, oprócz spustoszenia w przyrodzie, sprawiają też inne kłopoty. Plądrują śmietniki, możliwe że powywracane kosze i wysypane z nich śmieci, to wcale nie robota wron. Szopy lubią też zakładać legowiska na poddaszach, co skutkuje nieprzyjemnym zapachem, a usunięcie ich oznacza duże koszty.

Film z szopami z ulicy Bartyckiej w Warszawie możecie zobaczyć tutaj. 

 

PROSTO Z NATURY

"Cud" na wyspie Amami Oshima. Japonia wytępiła ponad 32 tys. mangust
Teraz władze chcą uwolnić od tych zwierząt Okinawę. Ale to będzie już dużo trudniejsze.
CZYTAJ WIĘCEJ

DOM NA CZTERECH ŁAPACH

ZIEMIA DLA WSZYSTKICH

SŁODZIAKI TYGODNIA

Sensacja na światową skalę we wrocławskim zoo. Narodziły się cztery tygrysy sumatrzańskie
Tygrysy sumatrzańskie to jedne z najrzadszych i najbardziej zagrożonych zwierząt na świecie. We wrocławskim zoo urodziły się aż cztery, co jest sukcesem hodowlanym na światową skalę.
CZYTAJ WIĘCEJ

REKOMENDACJE DLA CIEBIE