- Rosja nie będzie miała prawdziwej motywacji do tego, by zaangażować się w rozmowy pokojowe, jeśli nie będzie pożarów w magazynach amunicji na rosyjskim terytorium, przerywania jej szlaków logistycznych, niszczenia rosyjskich baz lotniczych, utraty zdolności do produkcji pocisków i dronów, konfiskaty jej środków - wyliczał we wtorek w wirtualnym wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim prezydent Wołodymyr Zełenski, który od dawna apeluje o większe wsparcie od Zachodu.
Po jego namowach ukraińska armia dostała wreszcie zielone światło na atakowanie celów w Rosji pociskami dalekiego zasięgu. To dobra wiadomość, która trochę polepszy sytuację Ukraińców na froncie.
Tyle że zasoby tych pocisków są ograniczone, a nieoficjalna zgoda USA, wydana na koniec kadencji Joe Bidena, niebawem może być odwołana przez jego następcę, znacznie bardziej sceptycznego w sprawie wsparcia dla Kijowa.
We wtorek Zełenski przemawiał też przed Radą Najwyższą Ukrainy, czyli ukraińskim parlamentem.
- Na tym etapie wojny decyduje się, kto wygra: czy pokonamy wroga, czy też wróg pokona nas - Ukraińców i Europejczyków, i wszystkich na świecie, którzy chcą żyć w wolności, a nie pod butem dyktatora - powiedział.