Miałem sen. Śniło mi się, że decydenci zajmują się rozwiązywaniem problemów, które trawią nasz świat. Próbują zapobiec rozpędzającej się katastrofie ekologicznej i spieszą, by przestawić gospodarkę na czyste źródła energii. Zajmują się reformą upadającego systemu opieki zdrowotnej. Leczą kulejącą edukację. Rozwiązują narastający kryzys z dostępnością mieszkań.
Cywilizują ruch drogowy (w Polsce uczestnicy ruchu drogowego polują na siebie, a na samym dole hierarchii znajdują się piesi, na których życie czyhają wszyscy prowadzący pojazdy).
Zastanawiają się, jak odeprzeć atak obcej cywilizacji.
Miałem sen. A potem się obudziłem (i „garbaty anioł zniknął”). A świat ponownie zrobił się śmieszno-straszny.
„Osobiście widziałem, jak mleko w kartonach do pawilonu Australii przynosił ambasador tego kraju. A towarzyszące mu osoby miały jeszcze kilkadziesiąt kartonów w walizkach na kółkach. Kupili je dużo taniej w supermarkecie na zewnątrz COP 29” –
donosi ze szczytu klimatycznego w Baku Aleksander Gurgul.
„Województwo warmińsko-mazurskie jest jedynym, na którego terenie nie ma żadnego parku narodowego. Znany z pięknej przyrody region ugina się pod presją inwestorów i masowej turystyki” –
pisze Tomasz Kurs.
„Kierowcy nierzadko zostawiają auta na chodnikach bez jakiejkolwiek refleksji, a do tego panuje przekonanie, że jeśli posiada się samochód, to państwo ma zapewnić jego właścicielowi prawo i miejsce do (darmowego) parkowania” –
wścieka się (słusznie) Tomasz Jakubowski.
„Rosja patrzy z dużą nadzieją na wszystko, co się dzieje wokół prezydenta Trumpa. Putin liczy, że Trump zajmie się Chinami, Iranem, Koreą Północną, a nie Rosją. I zgodnie z zapowiedziami zostawi temat Ukrainy. Przed Ukrainą kolejny ciężki czas, nawet po wojnie” –
przestrzega w rozmowie Dorotą Roman gen. Bogusław Pacek.
Nawet koszmary senne bywają znośniejsze.