Czas na przejmowanie się danymi inflacyjnymi jest zwykle na początku miesiąca, kiedy GUS publikuje wstępne – tzw. flash – za poprzedni miesiąc. Teraz jednak wiele interesujących rzeczy dowiedzieliśmy się również z publikacji z połowy miesiąca, która zawiera dużo więcej szczegółów. Tym razem te szczegóły mają bardzo ważne implikacje. Okazało się, że inflacja w grudniu wypadła niżej od oczekiwań, a wiele detali wygląda optymistycznie. Największa zagadka inflacyjna 2025 r. – czy możliwa jest stabilizacja cen przy wysokiej dynamice płac – na razie jest rozstrzygana korzystanie dla konsumentów. Choć największe zmiany często występują na początku roku, więc poczekajmy na styczeń i luty z mocniejszymi wnioskami.
Główny wskaźnik inflacji konsumenckiej wyniósł w grudniu 4,7 proc. rok do roku, czyli tyle samo, ile w listopadzie i o 0,1 pkt proc. mniej od odczytu flash. Jest to wciąż wysoki poziom. Ale pozytywne jest to, że inflacja ustępuje znacznie szybciej od oczekiwań. Przypomnieć należy, że jeszcze rok wcześniej oczekiwania rynkowe dotyczące inflacji na koniec 2024 r. kształtowały się w okolicach 6 proc. To szybsze od oczekiwań ustępowanie inflacji nie wynika z jakichś nieprzewidywalnych globalnych zjawisk, jak na przykład zmiany cen surowców, ale po prostu z niższej mocy cenowej przedsiębiorstw. Okazało się, że firmy nie mają możliwości przerzucania rosnących kosztów pracy na ceny. To jest element o ogromnym znaczeniu. Pozytywna niespodzianka inflacyjna dotyczy samego procesu cenowego, a nie czynników zewnętrznych wobec gospodarki.
Znacznie niższa od oczekiwań była w grudniu inflacja bazowa netto, czyli nie uwzględniająca żywności i energii. Wyniosła ona 4 proc., podczas gdy pierwsze szacunki po odczycie flash wskazywały na 4,2 proc. Bank centralny zwraca dużą uwagę na ten wskaźnik, ponieważ on nieco lepiej niż główna miara inflacji odzwierciedla krajową presję cenową.
W pewnej mierze pozytywna niespodzianka w inflacji bazowej netto – i całym wskaźniku – bierze się z bardzo mocnego spadku cen żłobków. Jest to czynnik, który GUS uwzględnił dopiero po uzyskaniu pełnych danych cenowych. W październiku rząd wprowadził program "Aktywnie w żłobku", który działa w istocie jak dopłaty do cen, wpływając na ich redukcję. Tuż przed wprowadzeniem programu niektóre żłobki podnosiły ceny, żeby uzyskać większą dopłatą, ale ostatecznie ogólny poziom cen usług żłobkowych obniżył się o kilkadziesiąt procent wobec wyjściowego poziomu. Cięcia cenników nastąpiły w listopadzie, a najbardziej w grudniu. Jednak ogólny wpływ tego zjawiska na inflację nie wykracza poza 0,1 pkt proc. Jest to zjawisko ciekawe, szczególnie ze społecznego punktu widzenia, ale ono nie ma znaczenia dla oceny presji cenowej w gospodarce.
Taka historia, jak z cenami żłobków, pokazuje, dlaczego warto patrzeć na różne miary inflacji bazowej, nie tylko tą, która eliminuje żywność i energię. Co więcej, warto patrzeć na miesięczne zmiany cen, a nie tylko roczne. W inflacji rocznej widać wszystkie zmiany z ostatnich 12 miesięcy, a przecież najbardziej interesuje nas to, co dzieje się z cenami obecnie, jaki jest kierunek ich zmian. To w miesięcznych zmianach widać trendy.
Bardzo ważnym wskaźnikiem inflacji bazowej jest tzw. 15-procentowa średnia obcięta. Ona pokazuje uśrednioną zmianę cen po odjęciu tych o największych spadkach i wzrostach. Dzięki temu zyskujemy wgląd w to, jak szeroko rozlane są procesy inflacyjne, czy zmiany głównego wskaźnika są efektem jakichś zaburzeń branżowych, czy fundamentalnych wstrząsów makroekonomicznych obejmujących całą gospodarkę. Ten wskaźnik jest nawet ciekawszy wskaźnik niż wskaźnik inflacji bazowej netto, ponieważ odejmuje wszystkie wstrząsy branżowe, a nie tylko te ze strony surowców energetycznych i rolnych. W normalnych czasach to surowce zaburzają inflację, ale po pandemii wstrząsy branżowe dotyczyły bardzo wielu dziedzin.
Obecnie roczny wskaźnik 15-procentowej średniej obciętej wynosi 4,3 proc., czyli jest dość wysoko. Ale już od dłuższego czasu jego miesięczne zmiany są niskie i niewiele przekraczają 0,2 proc. W grudniu miesięczny wskaźnik wyniósł tylko 0,1 proc., a we wcześniejszych pięciu miesiącach wynosił regularnie 0,2 proc. Korygując to o sezonowość, otrzymujemy minimalnie wyższe wartości, ale to jest wszystko bardzo blisko poziomów spójnych z celem inflacyjnym.
Jaki z tego wszystkiego płynie wniosek? Roczne wskaźniki inflacyjne są cały czas zaburzane wstrząsami branżowymi, takimi jak odmrażanie cen energii z jednej strony, spadkiem cen towarów z drugiej, a także dostosowywaniem się cen towarów i usług po dużych zmianach popytu w ostatnich latach. Jednak wskaźniki pokazujące fundamentalną presję inflacyjną są coraz niżej — są blisko poziomów spójnych z celem NBP.
Sam bank centralny na razie nie chce redukować stóp procentowych. W czwartek utrzymał je bez zmian i nie wprowadził istotnych modyfikacji do swojego komunikatu. Stopa referencyjna wciąż wynosi 5,75 proc. Powodów do utrzymywania wysokich stóp jest jednak stopniowo coraz mniej i w tym roku w końcu powinniśmy zobaczyć jakieś ich redukcje. |